Muszę przyznać, że w ostatnich dniach zrobiłem sobie przerwę w bieganiu. Ot, powiedziałem sobie na razie odpuszczam. Ostatnim moim biegiem był wirtualny Słowak, od którego mam klasyczną biegową labę. Sam się zastanawiam skąd ten pomysł go głowy mi nadbiegł. Ale nie ma się co zastanawiać, tylko trzeba rozważyć jak długo przerwa ma trwać. Może do soboty, może niedzieli, by o poniedziałku zacząć? A może dłuższa rozłąka na poziomie 2 czy nawet 3 tygodni będzie wskazana? Na razie nie mam pojęcia. Muszę przyznać, że nawet obecnie zbytnio mnie nie ciągnie do wyjścia na trening. Nie ma jakieś stałego biegowego ciągu. Może właśnie brak tego sobotniego motywatora jakim był zawsze parkrun tak wpływa na moją biegową wenę.

Z drugiej strony patrząc kto wie, może właśnie taka dłuższa przerwa wyzwoli głód biegowy, który potem znowu mnie wygna na biegowe trasy. W końcu jak w brzuchu burczy człowiek intuicyjnie niemal ciągnie do kuchni i lodówki. Na razie jeszcze nie ma biegowej potrzeby. Nie mogę niestety zaśpiewać: „idę, idę, bo mi biegu potrzeba”… No, ale chyba kiedyś to wreszcie nastąpi. Owszem taka dłuższa przerwa może i robi dobrze, ale motywacja z każdym dniem spada. No, ale mam nadzieję, że to będzie trochę jak sinusoida. Czyli dojdę do szczytu niechęci by znowu zacząć lecieć na łeb na szyję w biegową „chcicę”. Mam taką nadzieję, bo na razie jestem w czarnej otchłani czarnej biegowej „antychcicy”.

Jestem ciekawy czy wielu z nas ma czasem takiego biegowe antymotywacyjne przerwy. Muszę przyznać, że mi się pierwszy raz coś takiego zdarzyło. No, ale muszę sobie jakoś z tym poradzić. Nikt nie mówił ze będzie lekko. Tylko że nie zawsze chce się przemóc swoją niemoc, która nas dopada. I tu jest największy problem. Tak by przekuć „ nie chce mi się”, na „ a jednak pójdę”. Tylko jak to osiągnąć? Kiedyś był taki wierszyk: „ a jak złapie mnie pracowity zapał, to siądę sobie cichutko w kąciku i poczekam aż mi przejdzie” Może jest to metoda tyle że w drugą stronę. Cichutko czekać, aż chęci biegowe znowu powrócą. Na szczęście od jakiegoś czegoś wprowadziłem sobie także trening siłowy i tu mi ochota na razie nie mija. Więc zawsze mogę napisać, że coś robię…