Kiedy byłem trochę młodszy ( znaczy te grubo ponad 20 lat z wstecz), byłem typem podróżnika. Trudno mi było usiedzieć w domu i praktycznie od najmłodszych lat nosiło mnie tak i tu. Muszę przyznać, że tylko można współczuć moim szanownym rodzicielom. Tak od czasów ogólniaka do okolic trzydziestki tam i tu mnie nosiło…

No, ale potem wiadomo człowiek się ustatkował, rodzina, stała praca i tak trochę mogę napisać, że zramolałem, a brzucho rosło i rosło… No, ale wraz z wejściem w 40-stkę postanowiłem coś zmienić i najpierw się schudło, a potem zaczęło biegać. Głównie nastawiłem się na biegi w samym Poznaniu lub najbliższej okolicy, ale w polowaniu na koronę półmaratonów czy maratonów trochę po kraju też się pojeździło. Jednak moim głównym i ulubionym startem był jest i zapewne jeszcze długo jeszcze będzie parkrun. Dosyć napisać, że w okresie siedmiu lat z hakiem odkąd biegam ( czyli połowy 2012 roku) 316 razy pobiegłem właśnie w parkrun. Głównie nastawiam się na poznańską Cytadelę, gdzie biegłem 310 razy, a tylko w 6 przypadkach miałem odwiedziny w innych lokalizacjach.

W tym czasie parkrun zmienił się i rozrósł w sposób lawinowy. Kiedy zaczynałem mieliśmy niecałe 500 lokalizacji w 8 krajach, teraz mamy ponad 2000 w 22 krajach. Różnica więc jest ogromna i śmiało można napisać, ze parkrun jest obecnie największym ambasadorem biegowej pasji… No i tam sobie myślę czy nie wyruszyć w parkrun biegową podróż. Tak, żeby chociaż raz w miesiącu gdzieś w innej lokalizacji sobie pobiec. Oczywiście z nastawieniem głównie na Polskę, ale taki Berlin też można w plany wrzucić, bo to z Poznania nie jest jakaś rzucająca na kolana odległość. W parkrun super jest to, że niezależnie do której lokalizacji pojadę, to mając swój stały wydrukowany kod uczestnika bez problemu mogę w niej wystartować i otrzymam po takim starcie wyniki. Zresztą nie trzeba za granicą się rozglądać jeżeli w samej Polsce mamy już teraz 72 lokalizacje, a można spokojnie założyć , że do końca roku co najmniej kilka jeszcze przyjdzie. Kiedy zaczynałem biegać w parkrun mieliśmy w kraju 5 lokalizacji, a też mamy prawie 13 razy więcej. I nie wygląda, aby proces tworzenia nowych miał się zatrzymać…