Dzisiaj taka trochę kontynuacja wczorajszych rozważań o braniu się za siebie. Tyle, że już nastawiona na jeden z najważniejszych elementów związanych z gubieniem wagi, czyli jedzeniem. Jednak nie chcę żadnych diet ukazywać, gdyż nie jestem specjalistą w tym zakresie, a co pomaga mi, wcale nie musi być dobre czy odpowiednie dla innych. Dlatego chciałbym się zatrzymać na innym aspekcie. Czy biegać przed jedzeniem, czy raczej po jedzeniu i kiedy jak.

Myślę, że duże znaczenia ma tutaj fakt w jakich godzinach oddajemy się naszej biegowej pasji. Kiedy ktoś biega rano, to na głodniaka przed śniadaniem no nie wiem, ma to jakiś posmak masochistyczny. Owszem są i tacy, którzy na głodniaka mogą, ale rano chyba mimo wszystko lepiej wpierw zjeść, a potem pójść biegać. Pytanie jak opracować idealny układ jedzeniowo-biegowy w dzień. Kiedy wracamy z pracy i chcemy iść sobie pobiegać to przed obiadem, czy po. A do tego ile czasu przed kolacją. Jak mam być szczery kiedyś biegałem od po przyjściu do domu jeszcze przed obiadem. Tylko, ze wtedy odległość czasowa między obydwoma posiłkami była już trochę zbyt krótka. A może w taki razie przed kolacją, ale po obiedzie? Tylko ile czasu po i na ile przed? Oto jest pytanie.

Muszę przyznać, że ja ostatnio ( czyli od czasu, kiedy znowu wszedłem w bój wagowy) jem dziennie dwa posiłki godziwe czyli śniadanie przed szóstą rano i jakąś obiado-kolację, kiedy wrócę do domu, tak po 17.00 W między czasie w pracy koło południa jakiś jogurt. I jakbym miał po przyjściu do domu od razu pójść biegać, a potem zjeść obiadokolację, to już by było na nią trochę za późno – z założenia ostatni posiłek jem przed 18 a potem już nic. A tak jak sobie coś podjem, chwilkę ochłonę i pójdę swoje przetuptać, to co zostało zjedzone sprawniej się spala i mam potem na noc żołądkowy luz, a nie siedzę czy nie idę spać opchany. No i po posiłku, kiedy jedzonko się w brzuchu uleży biega się super, bo i moc jest i energia, a potem od razu lepiej się śpi. No i wynik wagowy jest lepszy. Tak jest przynajmniej u mnie, ale wiadomo, że każda osoba ma swoje preferencje i wybory i jeżeli jej czy jemu odpowiadają jest super. W końcu każda czy też każdy ma swoją życiową, jedzeniową i każdą inną karmę.