Jak już wspomniałem kilka dni temu, po poznańskim maratonie spłynęło do mnie koło setki zdjęć, na których w różnych pozach się znajduję. A to biegnąc sam, a to w grupie, a to ledwo człapiący, a to wodę ( nie wódę) popijający. Trzeba przyznać, że Ci, co pstrykaniem na trasie się zajmowali naprawdę dobrą robotę zrobili. Muszę przyznać, że jestem pełen podziwu dla wszystkich tych, których pasja w tą stronę pobiegła. Tym bardziej, że większość z osób, które nas uwieczniły na kliszach swoich aparatów podobnie jak my są amatorami i żadnych profitów z tej pasji nie czerpią.

A mimo wszystko ustawiają się w tłumie, często jeżdżąc na drugi koniec kraju, by jakąś super fotkę trafić. Pełen podziw i szacunek, połączony z ogromnym uznaniem. Z drugiej strony jeżeli ktoś ma pasję, to wiadomo, że dla tej pasji wiele jest w stanie poświęcić i wiele wyrzeczeń znieść. Myślę, ze my, którzy biegamy doskonale to rozumiemy. Sami dla naszej pasji wiele poświęcamy i także pewne, wcale nie małe wyrzeczenia znosimy.

Tyle, że w przypadku osób pstrykających pasja musi być wzbogacona czymś jeszcze. Można napisać, że celnym okiem, umiejętnością ustawienia i złapania chwili wtedy, kiedy może wyzwolić ona największe emocje. I trzeba przyznać, że ci, którzy robili zdjęcia na trasie poznańskiego maratonu tę cechę czy też umiejętność posiedli. Tak na zupełnym marginesie można napisać, że ci co robili zdjęcia na maratonie mieli w jakiś sposób ułatwione zdanie. Wiadomo, wielka impreza fanfary, trąbki, szmery, bajery i człowieka o duszy artysty aż ciągnie by stanąć i pstrykać. Natomiast dla mnie taki największy podziwi i szacunek jest dla tych wszystkich, którzy na tych naszych mniej spektakularnych tup-wydarzeniach w stylu parkrun, Cytadela By Night, czy innych takich trochę ukrytych przez tłumnym okiem potrafią się zerwać i wypatrując tych nielicznych, jakże liczne i artystyczne zdjęcia im robić. Dlatego napiszę krótko: o cześć Wam ekipo pstrykająca. Bez Was nasze biegi byłyby takie puste i ginące w pomroce pamięci, a w zasadzie niepamieci. . I to nie jest to cud niepamięci jak to klasyk kiedyś śpiewał.