Dzisiaj coś z innej bajki. Wczoraj mieliśmy wielkie filmowe święto, czyli przyznawanie corocznych Nagród Akademii Filmowej, powszechnie zwanych Oscarami. Mimo, że nagrody głównie przyznawane są amerykańskim filmom – w końcu przyznaje je Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej, to jednak inne Państwa także mają szansę otrzymać Statuetki, czego przykładem mogą być chociaż „nasze polskie Oscary”, które otrzymali Andrzej Wajda – za całokształt twórczości, Roman Polański za Pianistę czy Paweł Pawlikowski za Idę. Do tego kilku naszych twórców otrzymało Oscary za muzykę – Jan A.P. Kaczmarek, Leopold Stokowski czy Bronisław Kaper, za scenariusz – Ewa Braun i Alan Starski, za zdjęcia Janusz Kamiński. Do tego mieliśmy sporo nominacji, z czego tylko w tym roku aż trzy… Niestety tym razem bez sukcesu, ale może kiedyś.

No, ale zgodnie z tematem tego bloga, chciałbym na chwilę zatrzymać się na Nagrodach Akademii Filmowej związanych z naszą pasją. Okazuje się, że mamy na razie dwa, bez wątpienia kultowe filmy, których tematyka ściśle związana była z bieganiem także otrzymały popularne Oscary:

Rydwany ognia – reż. Hugh Hudson, prod. Wielka Brytania, 1981.

Jeden z najwybitniejszych filmów sportowych wszech czasów. Opis triumfu dwóch Brytyjczyków nad amerykańskimi faworytami sprintu na olimpiadzie w Paryżu w lipcu 1924 r. Jeden to student, stale upokarzany z powodu swojego żydowskiego pochodzenia, drugi to chrześcijański misjonarz wahający się między sportem a powołaniem. Mimo ambicji i religijnych uniesień nie przypominają charyzmatycznych liderów. Film jest poetycki, wielowątkowy, ma różne podteksty, dobrze oddaje schyłek brytyjskiego kolonializmu i narastanie gorączki antysemityzmu. Uhonorowany aż czterema Oscarami, wspomagany nieśmiertelną ścieżką dźwiękową Vangelisa.

Forrest Gump– reż. Robert Zemeckis, prod. USA, 1994.

Szybki trucht przez wydarzenia amerykańskiej historii od lat 50. do 80. XX wieku. Bohaterem pierwszego planu jest mało inteligentny pechowiec z IQ 75, którego najmocniejszą stroną jest bieganie. Uciekając z rozwianymi szelkami przed swoimi dręczycielami, osiąga nadzwyczajne rezultaty. Zostaje zaufanym kolejnych prezydentów, milionerem, bohaterem wojny wietnamskiej. Jeśli to zezowate spojrzenie na powojenne kariery Amerykanów nie chce się zestarzeć – główna w tym zasługa hollywoodzkiego gwiazdora, Toma Hanksa, nagrodzonego oczywiście Oscarem za tę rolę.

Nie sposób nie wspomnieć jeszcze tutaj o filmie, który nie dotyczył samego biegania, ale wiele motywów biegowych było w nim także zawartych. Mowa jest tutaj o filmie Rocky, który otrzymał trzy Oscary: “Rocky” jest to film o bokserze Rocky’m Balboa. Rocky (Sylvester Stallone) jest typowym szarym człowiekiem. Walczy w podrzędnych klubach za marne pieniądze. Podkochuje się w dziewczynie ze sklepu zoologicznego, ta jednak nie zwraca na niego większej uwagi. Pewnego dnia otrzymuje propozycję stoczenia pojedynku o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej z obecnym mistrzem Apollo Creedem (Carl Weathers). Rocky podejmuje wyzwanie. W pojedynku z mistrzem walczy nie tylko o tytuł, ale także o szacunek do samego siebie.

Myślę, że warto tu jeszcze przypomnieć jeszcze jedną pozycję, która mimo że nie otrzymała Oscara, ale jest to film, gdzie główną rolę gra aktor, który Nagrodę Akademii Otrzymał a za ten film z kolei otrzymał Złoty Glob, czyli europejskiego Oscara.

Maratończyk – reż. John Schlesinger, prod. USA, 1976.

Bieganie jako metafora paranoicznego, morderczego wysiłku w celu wytropienia ukrywających się w Ameryce w latach 70. hitlerowskich zbrodniarzy. Historyk grany przez Dustina Hoffmana trenuje maraton z wielkim oldschoolowym stoperem na szyi i to mu daje niespożytą energię, by ścigać nazistów. Thriller ma nośną dramaturgię, a dla podtrzymania „sportowej” atmosfery pojawiają się m.in. zdjęcia z nowojorskiego biegu z udziałem Abebe Bikili, sławnego pierwszego zwycięzcy olimpijskiego z Afryki. Wcześniej reżyser John Schlesinger poświęcił uwagę innemu maratończykowi Ronniemu Hillowi w dokumencie „Visions of Eight” z igrzysk w Monachium.

Oczywiście mamy jeszcze kilka innych ciekawych propozycji filmowych kręcących się dookoła naszej pasji, które także na nagrody zasługują, ale to już będzie temat na inny wpis.