Trzeba przyznać, że obecnie zima przynajmniej w naszej części kraju nas rozpieszcza. Zdarzają się oczywiście dni z minusowymi pogodami, czasem śnieżek spadnie, ale mamy raczej aurę później jesieni czy wczesnej wiosny, niż środka zimy, który właśnie nam się zaczął. Nie mogę napisać, żeby obecny stan pogodowy mnie martwił. Wręcz przeciwnie pogoda przynajmniej pod względem biegowym napawa sporym optymizmem i wyzwala dodatkową motywację do tuptania. Nie ma mrozów, śniegu, lodu więc można śmiało napisać że pod względem biegowym jest niemal idealna. Właśnie w takich warunkach pogodowych najlepiej się wykuwa naszą biegową moc. Trudno znaleźć sobie wymówkę, by nie pójść na codzienny trening. W upały, mrozy, śniegi, deszcze zawsze można sobie powiedzieć: to nie moje warunki ja nie biegam podczas różnych przeciwności pogodowych. Teraz pogoda do biegania jest niemal jak marzenie. Nic, tylko iść oddawać się naszej pasji.

Co prawda ten weekend będzie ciekawy i nawet nie wiem, czy uda się coś tuptającego zrobić, o piszącym już nie wspomniawszy. Jutro jedziemy do Wrocławia, a potem w sobotę dalej do Bielsko Białej. No i myślę, czy może uda się w sobotę rano zaliczy wrocławski parkrun. Zadanie z gatunku mission impossible, ale dla takiego tup-świra jak ja… Jakby się ogarnąć, rano szybko wstać i nim reszta ekipa się zabierze do pakowania obrócić na parkrun i cicho, jakby nigdy nic do hotelu wrócić? Na razie to rozważam. Na wszelki wypadek sprzęt biegający biorę. Czy się uda… Jest to uzależnione od tego na którą planujemy wyjechać z Wrocławia. Muszę przyznać, że korci mnie… Jednak z drugiej strony to praca, a praca to powinna być praca… Niezależnie jaką decyzje podejmę miłego weekendu dla wszystkich biegających naszą tup pasją wypełnionego… Niech moc biegowa będzie z Wami wszystkimi. Ja odezwę się zapewne dopiero w niedzielę po powrocie. Czyli mogę tak pozdrawiająco napisać: Ahoy, atup, ¡hasta la vista! Na razie jeszcze rozważam co w sobotę zrobić…