Kiedyś klasyk pisał: jedzą, piją, lulki palą… co było dalej zapewne wielu z nas pamięta. Jak żywo to wprowadzenie pasuje do tego, co w obecnych dniach się dzieje. Mamy święta wielkiej i nieokiełznanej konsumpcji. Jemy, pijemy, obdarowujemy się prezentami i znowu jemy, jemy i jeszcze raz jemy.

No, ale na szczęście mamy naszą pewną, prywatną odskocznię od panującej nam świątecznej wielkiej wyżerki. Zawsze możemy sobie pójść i oddać się naszej biegowej pasji. Oderwani od suto zastawionych stołów, rodzinnego harmideru, szumu i zamieszania. Taki nas świąteczny, jedzeniowy azyl. Gdzie możemy trochę nie jeść, a co najważniejsze spalić to, co zjedzone zostało… Co prawda dzisiaj oficjalnych imprez biegowych nie spotkamy, ale za to zawsze możemy sobie pobiegać sami, co i tak najczęściej robimy. Wiec nic to dla nas nowego. Zawsze kiedy czujemy że już dosyć, ze osiągamy stan żywieniowego napchania możemy się przebrać i pójść pobiegać. A najlepsze jest to, że chyba w większości przypadków nikt w domu nie będzie się na nas za to boczył, gdyż wszyscy i tak wiedzą, że mamy tutaj świra i zatrzymywanie nas na siłę może przynieść bardzo szkodliwe dla wszystkich efekty. A co jest złego w tym, ze sobie na plus minus godzinkę pójdziemy potuptać gdzieś w okolicy. Niegroźne dla najbliższych, a jakże nas relaksujące. I tak naprawdę wszyscy mogą być zadowoleni. My, bo sobie pobiegamy, a reszta rodziny może poplotkować sobie poza naszymi plecami. Co prawda pogoda w te święta wyjątkowo mało świąteczna, ale nas trochę deszczu z pewnością nie powstrzyma przed wyruszeniem w biegowy tan.

Na szczęście pustynia wśród wydarzeń biegowych jutro się kończy. Przynajmniej dla nas, fanów najbardziej rozpowszechnionego na świecie cyklu biegowego czyli parkrun. Już jutro w drugie święto w ponad 70 krajowych lokalizacjach kilka tysięcy osób pokona stałą, pięciokilometrową trasę. Potem pojutrze my w Poznaniu mamy Bieg Powstania Wielkopolskiego, a za 3 dni kolejna sobota, czyli parkrunowy serial w pełni. I tak już być musi i będzie. Zdaję sobie sprawę z faktu, że jest spora grupa osób biegających, którzy nie lubią, nie tolerują parkrun, ale to już jest ich problem.

Podsumowujac możemy napisac, że my do naszego narodowego stwierdzenia: jedz, pij i popuszczaj pasa dokładamy biegaj i tym biegaj zastępujemy popuszczaj pasa…