Trzeba przyznać, że końcówka listopada taką klasyczną późno jesienną pogodą nas obdarzyła. Może jeszcze nie jest tak bardzo zimno, ale już bardzo mokro, szaro, ponuro i ogólnie paskudnie. Niby bieganie w takich warunkach jest jakby kwintesencją naszej pasji, no ale jest pewne wcale nie małe ale…

To „ale”, to jest zebrać się w sobie, przebrać i wyjść na dwór, gdzie zimno, mokro i ogólnie paskudnie. Oczywiście, istnieje taki oklepany i powszechnie wszem i wobec powtarzany przez nas slogan: żadna pogoda nam nie straszna i w każdej z radością biegamy. Owszem dużo w tym jest prawdy. Przynajmniej wielu, jak nie większość z nas biega w każdych warunkach pogodowych. Tyle, że często jest tak, ze największym problemem jest samo zebranie się w sobie i przekonanie, że jednak trzeba się ruszyć i wyjść z domu. Kiedy tak wrócimy do domu po pracy, coś tam przekąsimy, rozluźnimy się, a na dworze pada, ciemno i ogólnie paskudnie. Przebranie się i przekonanie własnego ciała, ze tak trzeba, wypada i ogólnie będzie fajnie, kiedy sobie pobiegamy bywa czasem trudne. Gdyż tak naprawdę składamy się z trzech wpływających na siebie części: duch, rozum i ciało. Kiedy wszystkie nasze części są za tym, by pójść na bieganie, to nie ma problemu. Tak jest, kiedy jest fajna pogoda, jasno, jesteśmy wypoczęci i pełni życia. Gorzej, kiedy wracamy do domu po pracy, zmęczeni, znużeni, na dworze plucha i tak naprawdę marzymy tylko o tym by coś zjeść i siąść przed kompem/TV czy pójść spać. A tu trening przed nami i warto się zebrać i ruszyć przed siebie. Jest to pewne wyzwanie, ale nikt nie mówił, że będzie lekko. A przełamać się w chwilach, gdy umysł mówi nie, ciało mówi nie, a tylko duch nas napędza wcale nie jest łatwe. No, ale dzisiaj jakby wbrew wszystkiemu słońce listopadowe nas popieściło. A do tego piątek, piątunio, to znaczy jutro będzie parkrunio. A kiedy parkrunio to od razu humor się poprawia, bo kiedy jest parkrun, to każda pogoda jest super.

Do tego dzisiaj pogoda nie byla zła, gdyż słoneczko świeciło, ale temperaturowo nas nie pieściło, gdyż tak prosto mówiąć ziemno było. No, ale grudzień za pasem więc tak być musi…