Z racji, że praktycznie cały czas mój blog i treści na nim zawarte kręcą się dookoła motywu przewodniego, czyli biegania warto od czasu do czasu zrobić przerwę…. I to może nie przerwę w pisaniu o bieganiu, tylko właśnie napisanie o samych przerwach w czasie oddawaniu się naszej tuptającej pasji. Do przerwy w pisaniu także wrócę, ale to może w przyszły weekend, a dzisiaj zatrzymam się na naszych biegających przerwach. Muszę przyznać, że kiedy zaczynałem moją przygodę z bieganiem, to oddawałem się radosnemu tuptaniu codziennie, bez dnia przerwy. Jednak na dłuższą metę może się to stać wykańczające i z lekka stresujące. Dlatego, kiedy miałem krótki bo krótki, ale jakże treściwy czas, kiedy słuchałem rad Andrzeja, on mi właśnie wprowadził w moją tygodniową, biegową rozpiskę piątek, jako dzień wolny od biegania.

I mimo, ze już Andrzej mnie wspiera piątek, jako dzień wolny od biegania pozostał. Muszę przyznać, że tak się przyzwyczaiłem do tego, że mam jednak dzień wypełniony biegowym odpoczynkiem, że nie wyobrażam sobie, że mógłbym wrócić znowu do codziennego biegania. No, ale i tak zastanawiam się, jakie przerwy w czasie tygodniowego treningu są najbardziej efektywne? Myślę, że trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Każda z osób biegających ma swoją na to drogę i receptę i jeżeli im ona odpowiada, to żadna inna zapewne nie będzie lepsza. Dlatego jednym, wystarcza jeden dzień przerwy w tygodniu, inny, dwa, są tacy, którzy preferują bieganie co drugi dzień, a i tacy którym wystarczy raz czy dwa razy w tygodniu. Pytanie, które się nasuwa brzmi: ile razy w tygodniu trzeba biegać, aby móc czuć się pełnoprawną osobą biegającą? Myślę, że to nie ma tak naprawdę znaczenia. Niezależnie ile, ale jeżeli masz pewną regularność w tuptaniu możesz czuć, że przynależysz do naszego biegowego bractwa ze wszystkimi korzyściami do tej przynależności należnymi? A jakie są to korzyści to każda osoba, która biega doskonale wie. A jeżeli wie i biega, to znaczy że do tego bractwa przynależy. I tu nie ma znaczenia czy należysz do grupy hardcorowców biegających codziennie kosmiczne odległości czy grupy tuptających weekendziarzy. Nie ma znaczenia ile biegasz, ważne że mniej lub bardziej regularnie to robisz. A przerwy tylko dodatkowo nas wzmacniają i potęgują naszą pasję. Dlatego myślę, że przynajmniej ten raz w tygodniu warto sobie taką przerwę zrobić…