W niedzielę, jak już pisałem w niedzielnym poście ruszyła akcja pod szlachetną nazwą pomoc mierzona kilometrami https://kilometrami.pl/. Mimo, że osobiście nie przepadam za endomondo, postanowiłem jednak się zarejestrować i wziąć udział w tej akcji. Postanowiłem zacząć od niedzielnego treningu. Był on rozbity na dwa zbliżone do siebie odległościowo odcinki plus minus około 11 kilometrów każdy. Jak już pisałem wcześniej, obecnie jestem całkowicie bez formy, można napisać, że nawet sobie nie mogę wyobrazić co to jest forma. Moje bieganie z tego roku jest bardziej na etapie czołgania, a nie biegania. Jednak maraton się zbliża i w końcu coś trzeba zrobić, by się chociaż doczołgać, jeżeli o dobiegnięciu nie ma mowy.

No i postanowiłem sobie przed meczem taki podwójny trening zrobić. Wbiegło to tak:

Paweł Kempinski ćwiczył i zarejestrował 10,85 km w 1g:19m:57s.
55 MIN. TEMU

Paweł Kempinski ćwiczył i zarejestrował 11,45 km w 1g:14m:11s.
4 GODZ. TEMU

Mogę napisać krótko: czas to pogrzeb i wycie upiorów nad w połowie otwartą trumną. Nie pamiętam, kiedy miałem tak fatalne biegowe rezultaty. No ale jak się pofolgowało tam i tu, to potem takie efekty są. Obecnie jestem nie biegacz amator a czołgacz amator.

Jednak co mnie szczególnie zaintrygowało. W zasadzie nie musiałem nic z endomondo w ramach akcji robić. Wystarczyło, że się zarejestrowałem na stronie, ruszając na trening włączyłem telefon i pobiegłem. Kiedy wróciłem do domu okazało że moje wyniki już były zarejestrowane na stronie, zanim zdążyłem się wykąpać, odetchnąć i włączyć kompa, a już moje wyniki były na stronie. Trzeba przyznać, że kiedy zobaczyłem statystyki z godziny akcji, to szczęka mi tak opadła, że aż stół pod nią stojący rozpadł się na dwie części. Do tej pory w 6 edycjach brało udział prawie 911.000 uczestników, którzy przebiegli do tej pory prawie 600 tysięcy kilometrów. Jak będzie w tym roku? Zobaczymy, na razie muszę przyznać, że nawet Siła Wyższa nam sprzyja. W niedzielę, kiedy biegłem, to dwa razy delikatnie pokropiło, ale to nawet tak wspierająco, niż przeszkadzająco. A kiedy dobiegłem do domu, to tak lunęło, że przez okno drzew po drugiej stronie ulicy stojących nie widziałem. A kiedy biegłem pogoda była jak dla mnie idealna. No i powiedzcie, że nie ma czegoś na rzeczy. Przerabiając klasyków mogę napisać, że w niedzielę miałem biegową podróż w tą i z powrotem, ewentualnie podróż na dwa biegi, albo za dwa biegi.. Najbardziej mnie ubawił fakt, że w sumie po niedzielnym nie miałem zbytniej ochoty na to, by w poniedziałek cokolwiek przebiec. A jednak, kiedy pomyślałem o akcji zebrałem się z sobie i chociaż te nędzne pare kilometrów musiałem zrobić.

Paweł Kempinski ćwiczył i zarejestrował 7.24 km w 48m:13s.

W końcu to nie dla mnie, a w takiej sytuacji nowa motywacja jest wyzwalana. I to taka motywacja by kręcić kilometry, o której mogę śmiało napisać, że jest godna. Nawet, kiedy się nie chce, to się musi zacząć chcieć. W każdym razie już prawie 30 kilometrów w dwa dni zrobione. Nie jest to dużo, ale moja cegiełka dołożona.