Do mojego głównego, tegorocznego startu czyli poznańskiego maratonu jeszcze trzy i pół miesiąca, ale postanowiłem już powoli, acz systematycznie zwiększać codziennie tuptany dystans. Co prawda, jeżeli mamy już jakieś względne przygotowanie biegowe, to treningiem na poziomie tych 5 kilometrów dziennie wzbogaconym o parę nastek w ostatnich dwóch tygodniach można, jak widziałem w zeszłym roku jakoś przetuptać Królewski Dystans, ale będzie to obarczone wcale nie małym ryzykiem wzbogaconym pewnym płomieniem szaleństwa, żeby bardziej dosadnie tego nie określić: głupoty. Jeżeli dodamy do tego pewien bagaż kilogramowy, który z pewnością do idealnego poziomu nie uda mi się zredukować, to październikowy start balansowałby na granicy mission imposible.

Dlatego też systematycznie i bez zbytniego szaleństwa dodaję sobie ekstra kilometrów w cotygodniowym startowym rozliczeniu. Nie są to może jakieś wielkie różnice, ale w porównaniu do np. trzy tygodnie wstecz to koło 20 kilometrów w rozliczeniu tygodniowym na plusie już będzie. I tak powolutku, acz systematycznie ten kilometr dziennie w codziennym treningu dobiega, a do tego w czasie weekendowych tuptań to już nawet na poziomie kilku. Dosyć dodać, że jeżeli po sobotnim parkrun biegiem do domu, to już samo w sobie daje 8 kilometrów ekstra. Już ten miesiąc chciałbym zamknąć na poziomie tych 70 kilometrów tygodniowo a sierpień i wrzesień już tak gdzieś 85-90. Jak mi to wybiegnie zobaczymy, na razie powolutku do przodu tuptam, chociaż jak to klasyk powiadał nasuwa mi się zbliżone pytanie: „dlaczego ja tak wolno się toczę”. No, ale się popuściło trochę żywieniowym żądzą to teraz zamiast starego tuptania mam turlanie. No, ale liczę że do startu chociaż te 4-5 kilogramy jeszcze odbiegną, tak by była z przodu 7, a nie 8. A wtedy już będzie przyzwoicie. Może jeszcze nie dobrze, ale już akceptowalnie. Z drugiej strony patrząc, od końcówki zeszłego roku, kiedy wziąłem się za siebie, to już trochę ponad dyszka obiegła. Tak więc wszystko zgodnie z założonym planem. Może nie tak szybko, jakby chciał, ale za to chyba bardziej z rozsądkiem i głową.