Można powoli odnieść wrażenie, że zaczynamy wracać do normalności. Mamy coraz więc poluzowań, coraz więcej nam wolno. Jednak czy będziemy potrafili podnieść się po tym ciosie ekonomicznym zafundowanym nam przez rządzących na razie nie możemy jeszcze określić. Jedyna informacją do której doszedłem to taka, że w samym marcu padło koło 60 tysięcy firm. Ile upadło w kwietniu i maju na razie jest otoczone nimbem tajemnicy. Wynika to też faktu, że sądy także pracowały na zwolnionych obrotach i nie rozpatrywały spraw. Wprowadzono co prawda tarczę antykryzysową, ale ile firm to uratuje, a ile padło na razie nie wiadomo. Słychać plotki, że nawet 3 mln Polaków może stracić pracę. Są branże, które praktycznie z dnia na dzień przestały funkcjonować. Ile czasu minie, nim wrócimy do normalności nie wiadomo, a jeżeli przyjdzie 2 fala jesienią i Rząd nam zafunduje powtórkę z rozrywki, to już od takiego ciosu możemy się nie podnieść…No, ale na razie musimy jakoś przeżyć najbliższe miesiące a potem jak się to uda spróbujemy zmierzyć się z jesienną falą. Tak na marginesie cały czas się zastanawiam czy nie było lepszej metody na walkę z koronawirusem niż demolowanie gospodarki. I myślę, że była, ale niestety nasz rząd poszedł na najłatwiejsza drogą, nie zastanawiając się zbytnio nad stratami jakie nam zafundował.

Myślenie nam tym co nas czeka obecnie nie do końca ma sens. I tak nie mamy niestety na to żadnego wpływu i musimy czekać co nam rządzący zafundują. A my możemy z ich kolejnymi pomysłami albo się zmierzyć, albo uznać, że to poza naszymi możliwościami i wziąć i się powiesić. Zawsze jest to jakaś alternatywa. Jak człowiek siedzi w domu, czy to z powodu wolnego dnia, czy nawet będąc na home office, nie mówiąc od np. o przymusowym urlopie czy po zwolnieniu, to czarnowidztwo go straszne dopaść może. I ma dwa wyjścia: albo zanurzy się z groźbą utonięcia w czarnowidztwie, ale spróbuje je przegonić Jeżeli nie uda się przegonić, to chociaż spróbować oderwać. W naszym przypadku przydaje się zwykła przebieżka. . Taka np. kilku czy kilkunasto, a wręcz kilkudziesięciokilometrowa przebieżka pozwala oderwać się umysłowi od czarnych myśli, które w głowach nam kiełkują. Kiedy wracamy do domu spoceni, ale z przewietrzonym umysłem, to od razu inaczej widzimy otaczający nas świat. Dlatego też przebieżka ma dla nas znaczenie terapeutyczne. I tego się trzymajmy pokonując kolejne kilometry.