Ostatnie dwa dni mogły być problemy z wejściem na mojego bloga. Można napisać, że zrobiła się czarna dziura. Zresztą od jakiegoś już czasu sporo osób pisało, że ma problemy w wejście, że dzieją się dziwne rzeczy i ogólnie nie da się czytać. Dlatego konieczne było zrobienie porządku z komentarzami, których było za dużo i zapewne znajdowały się wśród nich takie, które robiły dym na samym blogu. I jak parę osób słusznie zauważyło, jakieś wirusy się do mojego bloga przyczepiły jak stado rzepów do bezpańskiego psa.

Dlatego też dzisiaj zostały zrobione generalne porządki. Jeżeli już się trzymam psich porównań, to można napisać, że nastąpiło odpchlenie, wymycie, uczesanie i nakarmienie. Dlatego już nie powinno być problemów z czytaniem i odbiorem informacji, które wrzucam. Oczywiście mimo blogowych porządków biegania w tych dniach nie odpuściłem i dalej robiłem moje kilometry w czasie, kiedy miałem na to czas. No i muszę przyznać, że czuję nawet tu pewną różnicę. W dalszym ciągu biorę udział w cyklu Mini Cytadela By Night. Wczoraj machnąłem sobie piąteczkę, a w sobotę dorzucę do tego dyszkę. I powoli, bo powoli ale widzę, że zaczynam trochę nadganiać. Nie są to oczywiście jakieś super czasy, ale jak na moje obecne możliwości są one mnie zadawalające

Tak więc wracam do bezpiecznego pisania i mogę teraz potwierdzić, że dymów na blogu być nie powinno.