Zgodnie z wprowadzonymi i obowiązującymi zasadami obecnie możemy obecnie wychodzić na dwór tylko w sytuacji, kiedy mamy na twarzy maseczkę. Ze wszystkich stron płyną informację, że musimy mieć na twarzy maseczki, bo one nam pomagają, ratują życie i koniec. Przerabiając znane hasło z folwarku zwierzęcego Orwella: z maseczką dobrze, bez maseczki źle. Tylko, że kiedy tak się głębiej nawe jako laicy zastanowimy, to okazuje się że nie wszystko jest takie złoto jak się wydaje, że świeci.

Zacznijmy od ogólnie nam wszystkim znanego prawa, choć jak widać przez niektórych mniej lub bardziej świadomie pomijanego. Oddychanie jest to wymiana gazowa pomiędzy organizmem a otaczającym go środowiskiem. Polega na wdychanu względnie świeżego tenu, a wydychamy różne gazy, które przeszły przez całe nasze ciało w tym i dwutenek węgla. Nie jest go może wiele, ale przy 0,1% wdychanego wydychamy od 4-5.2%. Może i gazy przez nas wydychane nie są zbyt szkodiwe, ale powinny być odświeżone na zewnątrz, a nie być od razu wdychane z powrotem. A nie trzeba być zbytnim znawcą tematu, by się nie domyśleć, ze w sytuacji kiedy mamy na twarzy ściśle przylegającą nam do ust i nosa maseczkę, to spora część wydychanego powietrza niczym cios wyprowadzony przez boksera wraca do nas. Oczywiście mówi się, że powinniśmy wdychać powietrze nosem, wydychać ustami, ale co tego że wydychane powietrze dzięki maseczce jest od razu zwracane do nosa. I nie trzeba mieć w głowie dużo medycznej wiedzy by domyśeć się, ze to wcale nie jest dla nas dobre. Może kiedy jeszcze idziemy spokojnie to aż tak tego nie odczujemy, ae biegnąć niestety dostajemy zdrowo w oddechową pupę.

Kto wie, a może lepsze będą przyłbice? Tyle, że kiedy powietrze odbije się od pastiku parę centyntymetrów przed nosem i wroci do niego, to kto wie, czy nie będzie gorzej niż przypadku maseczki. Dlatego powiedzmy sobie szczerze: dla nas żyjących aktywnie zarówno maseczki, jak i przyłbice nie sa sczęśliwym pomysłem. Nasz ukochany minister mówi: nie musicie biegać nikt nie musi i nie powiedziane, ze to wasze święte prawo. No cóż zawsze można zwariować, albo od siedzenia w domu zacząć snuć buntownicze myśli. W końcu jakąś formę odstresowania znaleźć w życiu trzeba.