Ostatnio rozmawiałem na temat odchudzania z jedną znajomą osobą. Oczywiście temat zaczął się jak ja schudłem, przecież się nie da, wiele osób próbuje, im się nie udaje, a jak mi się udało. Także wcześniej kilka osób pytało mnie o moją dietę, bo także chcieli ją wypróbować. Zresztą podobnie próbowano stosować moje wzorce, ale w większości, jeżeli nie we wszystkich podejmowanych próbach kończyły się one niepowodzeniem.

Tak, jak pisałem już nie raz wynika to z prostego faktu. Każdy człowiek jest inny, ma inne uwarunkowania, możliwości czy też predyspozycje. Jednak to nie jest tak, że tylko są wybrane osoby, które mogą schudnąć, a reszcie to się nie uda. Tak naprawdę zasada jest prosta: schudnąć to każdy może. Jest to uproszczenie i brzmi trochę banalnie, ale taka jest prawda. Tylko, że za ta banalną prawdą musi stać ogromny wysiłek, moc wyrzeczeń, upór i wytrwałość. Tak naprawdę nie ma prostej drogi odchudzania. Jeżeli ktoś taką proponuje, to znaczy nie wie o czym mówi. Odchudzanie to jest wojna nie tylko z samymi kilogramami, ale co najważniejsze z samym sobą. Ze swoimi słabościami, pragnieniami, chęcią podjadania, czyli wszystkim tym, co jest takie miłe i przyjemne w naszym życiu. Odchudzanie to jest pewna forma umartwiania się i życia w pewnej formie cierpienia. Przynajmniej w tym pierwszym najgorszym okresie, kiedy musimy wkroczyć na odchudzeniową ścieżkę, jezdnię czy autostradę niezależnie kto w jakiej formie i szybkości do celu chce dotrzeć. Jednak, kiedy się przebijemy przez ten pierwszy okres i przyzwyczaimy nasz organizm do tego, że mniej niż zwykle jemy, że nie jemy wszystkiego, odrzucimy pewne potrawy, to potem już poleci.

I co najważniejsze to dotyczy każdej osoby. Bo tak naprawdę każdy bez wyjątku może na tą drogę wkroczyć. Najważniejszy jednak nie wbrew pozorom jest ten pierwszy krok, czyli decyzja że już zaczynam i się odchudzam, tylko przerwanie w tym postanowieniu tego pierwszego najbardziej ciągnącego do zerwania postanowienia okresu. Dla jednych on trwa krócej, dla długich dłużej, ale dla wszystkich jest równie ciężki, zniechęcający i wykańczający. Jednak jak uda się go przetrwać, to potem już jest trochę z górki. I każdego to dotyczy i każda osoba może na tą drogę wkroczyć. Tylko trzeba się przemóc. Łatwe to nie jest, przyjemne także nie, ale jak się uda przebić i potem popłynąć rzeką odchudzania, to frajda jest przeogromna.

Natomiast, żeby było jasne. Nie ma przymusu odchudzania. Jeżeli ktoś akceptuje swoją wagę, jego wybór, jego droga i nikomu nic do tego. Jestem ostatnią osobą, która będzie to jakoś komentowała. Jak już kiedyś pisałem: każdy ma swoją karmę i niech go na jego drodze prowadzi. W końcu nikt nie musi sie całe życie umiartwiać. W moim przypadku niestety tak jest.